Piotr Effler pokonał w tym roku oszałamiającą trasę o długości 4265 kilometrów, przemierzając Stany Zjednoczone od granicy z Meksykiem do granicy z Kanadą. Jego celem był jeden z najdłuższych szlaków pieszych w USA – Pacific Crest Trail. Wędrówka Piotra miała dodatkowy, charytatywny charakter, a jej celem było wsparcie organizacji pomagającej osobom niepełnosprawnym zdobywać polskie szczyty górskie.
Kluczowe informacje o wędrówce:
- Rozpoczęcie wędrówki: Campo, 10 kwietnia 2024
- Zakończenie wędrówki: Manning Park, 16 sierpnia 2024
- Czas przejścia: 128 dni
Relacje wideo z tej epickiej podróży znajdziecie na Instagramie Piotra Efflera: @ugryzzycie.
Pacific Crest Trail – szlak wyzwań i niesamowitych widoków
Pacific Crest Trail rozpoczyna się w małym miasteczku Campo, położonym w okolicach San Diego, tuż przy granicy z Meksykiem. Kończy się w Manning Park, na granicy USA i Kanady. Szlak prowadzi przez trzy stany – Kalifornię, Oregon i Waszyngton – oraz siedem parków narodowych. Wiedzie przez różne strefy klimatyczne, od pustyń Kalifornii, przez wysokie góry Sierra Nevada, aż po gęste lasy Oregonu i Waszyngtonu.
Fot. Piotr Effler przy Northern Terminus – meta Pacific Crest Trail
Marzenie, które czekało 7 lat
„Pomysł na szlak przyszedł do mnie w 2016 roku, gdy wróciłem z pierwszej samotnej wyprawy do Peru. W telewizji obejrzałem film »Dzika Droga« z Reese Witherspoon w roli głównej. Aż 7 lat czekałem na odpowiedni moment, w którym będę mógł na 5 miesięcy rzucić pracę i udać się w tą wspaniałą podróż. Gdy idę w góry, czuję, że naprawdę żyję. Właśnie dlatego Sierra Nevada była moim ulubionym odcinkiem Pacific Crest Trail” – przyznaje Piotr Effler.
Wyzwania na trasie
Mimo braku konieczności korzystania ze sprzętu wspinaczkowego, Pacific Crest Trail jest szlakiem wymagającym. Piotr Effler zmierzył się z czterotysięcznikami, stromymi przełęczami i dzikimi przejściami rzecznymi. Warunki klimatyczne różniły się od pustynnych upałów po siarczyste mrozy.
Fot. Piotr Effler – Kearsarge Pass
„Najtrudniejsze chwile na szlaku to te w Sierra Nevada, gdzie moje stopy ciągle pozostawały mokre z powodu licznych dzikich przejść rzecznych. Przed Sierrą miałem równie trudny moment, gdy zostałem sam na szczycie Baden-Powell (2867 m n.p.m.) podczas śnieżnej burzy. Musiałem zejść na dziko, brodząc w głębokim śniegu i często się ześlizgując” – wspomina.
Najwyższym punktem trasy była Forester Pass (4017 m n.p.m.), która stanowiła wyjątkowe wyzwanie.
„Najbardziej ekscytujący moment? Atak na Forester Pass i Kearsarge Pass. Musiałem spać pod gołym niebem, bo nie było miejsca na rozstawienie namiotu. Nocowałem w stylu cowboy camping, budząc się kilka razy, bo wokół mnie grasowały szczury łaknące soli na moim ubraniu. Jednak rozgwieżdżone niebo wynagradzało wszystkie trudy” – opowiada podróżnik.
Fot. Piotr Effler – pod Forester Pass. Oczekiwanie na poranny atak na przełęcz.
Wędrówka dla Szerpowie Nadziei
Idąc szlakiem, Piotr Effler wspierał organizację Szerpowie Nadziei, która pomaga osobom niepełnosprawnym zdobywać polskie szczyty górskie. Regularne wyprawy z osobami niepełnosprawnymi wymagają wsparcia finansowego. Link do zbórki znajdziecie na Instagramie Piotra.
Ta wędrówka to nie tylko imponujący wyczyn, ale też dowód na to, jak połączyć pasję z pomaganiem innym.